7 nieoczywistych zasad, o których powinieneś pamiętać, wydając swoją książkę

Samo­dziel­ne wyda­wa­nie ksią­żek wią­że się z mnó­stwem wyzwań. Wie­lu szcze­gó­łów trze­ba dopil­no­wać oso­bi­ście. Skąd jed­nak wie­dzieć, na co zwra­cać uwa­gę, sko­ro nie ma się w tej kwe­stii doświad­cze­nia? Pod­su­wa­my 7 nie­oczy­wi­stych – zwią­za­nych głów­nie z redak­cją i korek­tą – zasad, o któ­rych być może nie wiesz, a powi­nie­neś wiedzieć.

1. Zapo­mnij o tym, cze­go się nauczy­łeś w szko­le, i zaufaj redaktorom

Czy w powyż­szym zda­niu zwró­ci­łeś uwa­gę na prze­ci­nek przed „i”? To nie pomył­ka – on musi tam stać, ponie­waż domy­ka zda­nie podrzędne.

W wie­lu szko­łach zasa­dy inter­punk­cji wpa­ja­ne są uczniom w bar­dzo uprosz­czo­nej for­mie, opie­ra­ją­cej się na reguł­kach, któ­re nie zawsze mają zasto­so­wa­nie w prak­ty­ce. Z tego powo­du więk­szość osób nie wie o tym, że przed „któ­ry” czy „że” nie zawsze musi stać prze­ci­nek. Nie zawsze też sta­wia­my go przed powtó­rzo­nym „i”, a cza­sem poje­dyn­czy spój­nik, np. „i” czy „albo”, musi zostać poprze­dzo­ny prze­cin­kiem. Podob­ne przy­kła­dy moż­na wymie­niać godzinami.

Jeśli redak­tor lub korek­tor podo­sta­wiał w Two­im tek­ście prze­cin­ki przed „i” i pousu­wał je przed „że”, to zna­czy, że naj­praw­do­po­dob­niej tra­fi­łeś na świet­ne­go fachow­ca. Zaufaj mu, bo wie, co robi.

2. Nie odrzu­caj popra­wek i nic nie dopi­suj bez kon­sul­ta­cji z redaktorem

Jeśli zle­casz komuś wyko­na­nie redak­cji lub korek­ty, trak­tuj tę oso­bę jak part­ne­ra, a nie wyrobnika.

Redak­to­ro­wi i korek­to­ro­wi zale­ży na popraw­no­ści Two­jej książ­ki co naj­mniej tak jak Tobie.

Każ­da wpro­wa­dza­na popraw­ka i każ­dy prze­ci­nek mają zna­cze­nie, dla­te­go jeśli nie zga­dzasz się z któ­rąś zmia­ną – podziel się swo­imi wąt­pli­wo­ścia­mi w komen­ta­rzu na mar­gi­ne­sie. Na pew­no doj­dzie­cie z redak­to­rem do porozumienia.

Tak jak po pró­bie samo­dziel­nej napra­wy sprzę­tów RTV czy AGD tra­cisz gwa­ran­cję pro­du­cen­ta, tak samo po inge­ren­cji w tekst bez kon­sul­ta­cji możesz się spo­tkać z proś­bą redak­to­ra lub korek­to­ra o usu­nię­cie jego nazwi­ska ze stro­ny redakcyjnej.

3. Porząd­na redak­cja jest najważniejsza

Redak­cja to ostat­ni etap, na któ­rym wpro­wa­dza się do książ­ki napraw­dę dużą (zwy­kle idą­cą w tysią­ce) licz­bę popra­wek. Pra­ca na zło­żo­nym tek­ście jest trud­niej­sza i anga­żu­je wię­cej osób – korek­tor suge­ru­je popraw­ki w komen­ta­rzach, autor musi je zaak­cep­to­wać (lub odrzu­cić), dopie­ro po tym skła­dacz może nanieść zmia­ny w tek­ście, a na koń­cu plik wra­ca do korek­to­ra, by ten spraw­dził, czy wszyst­ko zosta­ło popraw­nie wpro­wa­dzo­ne. To dłu­ga i cza­so­chłon­na pro­ce­du­ra. War­to mieć na uwa­dze fakt, że zada­niem korek­to­ra jest jedy­nie wyeli­mi­no­wa­nie ostat­nich błę­dów, już bez zmia­ny szy­ku zdań, popra­wia­nia sty­li­sty­ki czy usu­wa­nia dłużyzn.

Dla­te­go pamię­taj: solid­na redak­cja to priorytet.

Dobra korek­ta nie ura­tu­je sła­bej redak­cji, a sła­ba korek­ta nie zepsu­je dobrej redakcji.

4. Redak­cję i korek­tę powin­ny wyko­ny­wać dwie róż­ne osoby

Taka jest zasa­da. Każ­de­mu zda­rza­ją się błę­dy i pew­ne (więk­sze lub mniej­sze) bra­ki w wie­dzy. Jed­na oso­ba będzie eks­per­tem od kalk języ­ko­wych i sty­li­sty­ki, dru­ga – od prze­cin­ków i powtó­rzeń, dla­te­go war­to skom­ple­to­wać zespół redak­tor­sko-korek­tor­ski. Zawsze możesz popro­sić swo­je­go redak­to­ra o pole­ce­nie dru­gie­go spe­cja­li­sty – korek­to­rzy czę­sto zna­ją się nawza­jem i two­rzą wła­sną sieć poleceń.

Pamię­taj, że swo­ich błę­dów się nie dostrze­ga, a każ­de kolej­ne czy­ta­nie tego same­go tek­stu jest coraz mniej dokład­ne. Pew­nie znasz to z doświad­cze­nia – ile razy już wer­to­wa­łeś i popra­wia­łeś wła­sną książ­kę? Czy dru­gie, trze­cie i czwar­te czy­ta­nie były coraz bar­dziej, czy jed­nak coraz mniej wni­kli­we? No właśnie.

5. Zadbaj o wery­fi­ka­cję po korekcie

Wery­fi­ka­cja (lub rewi­zja) pole­ga na spraw­dze­niu, czy wszyst­kie popraw­ki zasu­ge­ro­wa­ne pod­czas korek­ty zosta­ły dobrze wpro­wa­dzo­ne przez oso­bę zaj­mu­ją­cą się skła­dem. Nie­zwy­kle czę­sto się zda­rza, że skła­dacz pomi­nie jakąś suge­stię, wpro­wa­dzi ją w nie­wła­ści­wym miej­scu lub że przez zmia­nę ukła­du tek­stu powsta­ną kolej­ne błę­dy. Dla­te­go zawsze proś korek­to­ra o doko­na­nie weryfikacji/rewizji – zazwy­czaj jest to wli­czo­ne w cenę usłu­gi, a pozwa­la unik­nąć wypusz­cze­nia do dru­ku książ­ki z błędami.

6. Wyślij okład­kę do korekty!

To nie­praw­da, że nie oce­nia się książ­ki po okład­ce. Wie­lu auto­rów o tym pamię­ta, więc trosz­czy się o ład­ne gra­fi­ki i chwy­tli­we opi­sy, zapo­mi­na­jąc przy tym o korek­cie. Może się to skoń­czyć dopra­co­wa­nym języ­ko­wo środ­kiem książ­ki i… błę­da­mi na okład­ce, któ­re mogą odstra­szyć poten­cjal­nych czy­tel­ni­ków. Dla­te­go zawsze, ale to zawsze pamię­taj o wysła­niu goto­we­go pro­jek­tu swo­je­mu korektorowi.

7. Roz­waż stwo­rze­nie e‑booków i nawią­za­nie współ­pra­cy z Legimi

Two­je książ­ki prze­szły redak­cję, skład oraz korek­tę, pole­cia­ły do dru­kar­ni i cze­kasz na final­ne egzem­pla­rze. A sko­ro tekst jest goto­wy i pozba­wio­ny błę­dów, cze­mu nie prze­ro­bić go do for­ma­tu mobil­ne­go i nie zamie­ścić na Legi­mi, by książ­ka mia­ła szan­sę dotrzeć do więk­sze­go gro­na odbiorców?

Jeśli uwa­żasz podob­nie, roz­waż sko­rzy­sta­nie z usług pro­fe­sjo­na­li­sty zaj­mu­ją­ce­go się kon­wer­sją. Nie tyl­ko popraw­nie osty­lu­je nade­sła­ną książ­kę, ale też dopra­cu­je ją pod kątem błę­dów w kodzie (e‑booki opie­ra­ją się na języ­kach HTML i CSS).

Dotar­li­śmy do koń­ca. Czy zna­łeś każ­dą z wymie­nio­nych zasad, czy może coś Cię zasko­czy­ło? Jeśli spodo­bał Ci się ten arty­kuł, podziel się nim ze zna­jo­my­mi – będzie nam bar­dzo miło. 🙂