…i czym się różni od korekty? To jedna z najczęstszych wątpliwości, które próbują rozwiać redaktorzy i korektorzy. Jest to niełatwe zadanie, ponieważ granica między nimi nie została wyraźnie zarysowana. Mimo to postaramy się nakreślić podstawowe różnice między tymi dwiema usługami, opierając się na własnych doświadczeniach. Zacznijmy od redakcji.
Jako osoba tworząca tekst możesz nie wiedzieć, czym są didaskalia i kiedy powinny się zaczynać małą literą, a kiedy – wielką. Możesz nie mieć pojęcia, gdzie postawić przecinki i dlaczego. Możesz nie wyczuć problemów z odbiorem tekstu i nie wyłapać powtórzeń.
Nie wiedzieć czegoś to nie wstyd. Wstydem jest nieprzyznanie się do własnych słabości i niewiedzy skutkujące puszczeniem do druku kiepsko napisanej i źle sformatowanej publikacji. Jeśli więc chcesz zlecić komuś usunięcie wszystkich błędów, o których nie masz pojęcia – skontaktuj się z redaktorem językowym.
Na czym polega redakcja?
Redakcja tekstów polega na ich kompleksowej obróbce i doprowadzeniu do możliwie najlepszej formy przy jednoczesnym zachowaniu stylu oryginału. To nie jest jakieś tam poprawianie literówek i przecinków – to dogłębne sczytywanie tekstu, przebudowa zdań w taki sposób, by brzmiały lepiej i by czytało się je płynniej. Eliminacja zdecydowanej większości błędów* (ortograficznych, interpunkcyjnych, literowych itp.) stanowi (tylko i aż) dodatkową korzyść.
Jeśli zależy Ci na właściwym ubraniu w słowa tego, co chcesz przekazać, a także na doprowadzeniu tekstu do jego najdoskonalszej formy – ta usługa jest dla Ciebie.
Jakich zmian można się spodziewać po przeprowadzeniu redakcji językowej?
Dobra redakcja językowa wiąże się z takimi korzyściami jak:
- uatrakcyjnienie tekstu i sprawienie, by czytało się go płynniej,
- zlikwidowanie dłużyzn,
- poprawa stylistyczna tekstu,
- usunięcie błędów logicznych,
- poprawne zredagowanie dialogów,
- poprawne zredagowanie przypisów,
- wstępna eliminacja powtórzeń,
- ustawienie właściwego formatowania,
- ostylowanie tekstu
i wiele innych elementów sprawiających, że Twój tekst zyska na jakości.
Innymi słowy: redaktor postara się przebudować tekst w taki sposób, by dobrze się go czytało i by był zgodny ze sztuką formatowania (jeśli chodzi o np. dialogi, przypisy). Wyeliminuje też najdokładniej, jak zdoła, błędy interpunkcyjne, stylistyczne, ortograficzne i wszystkie inne.
To czym właściwie redakcja się różni od korekty?
W prostych żołnierskich słowach: redakcja to pierwsze czytanie przez profesjonalistę. Wtedy zachodzą najpoważniejsze zmiany w treści, wyłapywanych jest najwięcej błędów, spędza się też nad tekstem najwięcej czasu, plik zwykle wielokrotnie krąży między autorem i redaktorem. Każde kolejne czytanie zazwyczaj nosi nazwę korekty i jest wyceniane zdecydowanie niżej.
Czy to znaczy, że raz wykonana redakcja wyklucza możliwość przeprowadzenia kolejnej? Absolutnie nie. Jeśli autor nie jest zadowolony z usługi, może zlecić ją ponownie, tym razem komuś innemu. Jednak po dobrej redakcji następna głęboka ingerencja w tekst najczęściej nie jest potrzebna – wtedy wystarczy przeprowadzić korektę, by wyłapać pozostałe błędy.
Jak sprawdzić, czy znaleziony lub polecony przez kogoś redaktor należycie zaopiekuje się tekstem?
Najrozsądniejszym rozwiązaniem jest poproszenie redaktora o przygotowanie darmowej próbki (z reguły krótkiego fragmentu Twojej publikacji, liczącego 5000–9000 znaków ze spacjami). Dzięki próbce sprawdzisz, czy dobrze się rozumiesz z wybranym specjalistą i czy podobają Ci się wprowadzone przez niego zmiany, a redaktor pozna Twoje oczekiwania oraz zorientuje się, ile mniej więcej pracy będzie wymagało całe zlecenie.
W jaki sposób przeprowadzana jest redakcja i jak wygląda plik po zmianach?
Redakcję na ogół wykonuje się w programie służącym do edycji tekstu (najczęściej jest to Microsoft Word) z włączonym trybem śledzenia zmian. Dzięki temu wszystkie poprawki są widoczne już na pierwszy rzut oka. Jeśli jakaś kwestia wymaga wyjaśnienia, redaktor dopyta o to w komentarzu na marginesie.
Im lepiej napisany będzie Twój tekst, tym mniej poprawek będzie wymagał. Wiemy, jak ważne jest dla Ciebie własne dzieło i jak mocno czujesz się z nim związany, dlatego ograniczamy ingerencję do koniecznego minimum – pod warunkiem oczywiście, że treść nie wymaga więcej pracy.
Jak długo trwa redakcja?
Tempo redakcji najbezpieczniej można określić na 1–2 arkusze wydawnicze (arkusz liczy 40 000 znaków ze spacjami) dziennie. Oznacza to, że przeciętną książkę, liczącą ok. 400 000 znaków ze spacjami, redaktor będzie poprawiał prawdopodobnie przez 5–10 dni roboczych. Pamiętaj jednak, że po tym czasie nie będzie można jeszcze wysłać pliku do składu – najpierw musisz przejrzeć wszystkie zmiany, zaakceptować je lub nie zgodzić się na niektóre z nich (koniecznie z zaznaczeniem niezaakceptowanych treści i uzasadnieniem!), przedyskutować część poprawek, a może nawet coś dopisać. Całkiem prawdopodobne, że będziesz się przerzucać plikiem z redaktorem nawet kilkukrotnie. Pamiętaj, by to uwzględnić przy ustalaniu daty premiery.
Czy nie lepiej wykonać redakcję samodzielnie?
Autorowi trudno wyłapać błędy w swoim tekście – własne potknięcia językowe rzadko się zauważa, nawet jeśli się ma w małym palcu zasady pisowni. Z tego powodu nawet profesjonalni redaktorzy czy korektorzy korzystają z usług koleżanek i kolegów po fachu.
Dobry redaktor wypatrzy rzeczy, które umknęły Ci w trakcie tworzenia. Ktoś siada w aucie na fotelu pasażera, a po chwili jedzie z tyłu, komuś zmieniło się imię, a ktoś brał udział w wydarzeniach, gdy jeszcze nie było go na świecie – to prawdziwe przykłady z poprawianych przez nas książek i zdarzają się częściej, niż można by przypuszczać!
Twoje zadanie kończy się na napisaniu i samodzielnym dopracowaniu tekstu na tyle, na ile umiesz. O resztę niech się zatroszczą profesjonaliści. 🙂 Nie musisz umieć wszystkiego. Gdy planujesz remont łazienki – dzwonisz po fachowca. Gdy zepsuje Ci się auto – umawiasz się z mechanikiem. Redaktor to specjalista, który zadba o to, by w tekście wszystko grało i buczało.
Czego – broń Boże – nie robić?
Nie zlecaj redakcji, dopóki nie będziesz mieć skończonego tekstu. Praca na fragmentach to najgorsze możliwe rozwiązanie – redaktor przy końcowych częściach może już dawno zapomnieć, co było na początku (zwłaszcza jeśli kolejne treści są dosyłane w dużym odstępie czasu), mocno utrudnia to też ujednolicanie zapisu niektórych słów czy wyłapywanie często się powtarzających błędów (chociażby tzw. słów wydmuszek).
Nie przesyłaj też do redakcji już złożonego tekstu. W ten sposób tylko napsujesz krwi wszystkim: i redaktorowi, który się namęczy przy nanoszeniu komentarzy w PDF-ie, i składaczowi, który będzie musiał przenieść do pliku źródłowego każdą poprawkę (a mogą ich być tysiące, jeśli nikt nie czytał tekstu przed składem) i prawdopodobnie na nowo ułożyć cały tekst. Nie tędy droga.
Najpierw redakcja w Wordzie**, później skład w InDesignie**, na końcu korekta w pliku PDF. Nigdy inaczej!
To może sama redakcja wystarczy i korekta nie będzie potrzebna?
Jeśli chcesz, by Twoje dzieło było na tyle dopracowane, na ile to możliwe, sama redakcja może nie wystarczyć. Weź przykład z wydawnictw – firm, których działanie polega na wypuszczaniu w świat książek. Poszukaj strony redakcyjnej w dowolnej profesjonalnie wydanej książce, a przekonasz się, że dzieła zawsze przechodzą i redakcję językową, i korektę (czasem nawet kilka korekt). Nie znaczy to bynajmniej, że wydawnictwa zatrudniają słabych redaktorów ani że firmy CHCĄ płacić więcej swoim pracownikom. 🙂
Przeciętna książka liczy kilkaset tysięcy znaków składających się na co najmniej kilkadziesiąt tysięcy słów. Umówmy się – wychwycenie każdego błędu przy jednokrotnym czytaniu jest praktycznie niemożliwe. Na szczęście istnieje korekta!
* Redakcja to nie korekta – podczas przebudowywania tekstu, zwłaszcza długiego, w zdecydowanej większości przypadków nie da się usunąć 100% błędów.
** Redakcja i skład mogą też być wykonywane w innych programach, najczęściej jednak wykorzystuje się produkty firm Microsoft i Adobe.